Już dobre kilka miesięcy temu dostałam do przetestowania
kilka produktów Lush. Był to okres kiedy te produkty były hitem i pojawiały się
regularnie na blogach. Dostałam wtedy maseczkę Catastrophe cosmetic, mydełko
Honey I washed the kids, szampon w kostce Karma Komba i kulę do kąpieli
Dorothy. Mogę uczciwie powiedzieć, że kosmetyki zużyłam, zdenkowałam do cna.
Maseczka poszła w trymiga, bo zrobiłyśmy sobie z siostrami
małe home spa i wszystkie siedziałyśmy z ową maseczkę na buźkach. Maseczka
wystarczyła nam na dość dużo zabiegów, bo później jeszcze nie raz, któraś sięgała
po nią. Podejrzewam, że to 75g wystarczyło nam spokojnie na osiem użyć.
Maseczka zasycha
na buzi dość szybko, ma przyjemny zapach, a szczególnie podobają mi się w niej
kawałki jagód. Wygląda trochę jak błotko, albo algi, dzięki zawartej w niej
glince, ma szary kolor. Po zmyciu buzia jest dość… napięta. To dlatego, pewnie,
że przeznaczona jest głównie dla skór mieszanych i tłustych, a ja jestem
typowym sucharkiem. Moje siostry tego napięcia nie zauważyły. Skóra po niej
była ładnie rozjaśniona, pory się pozwężały, a mój nosek nawet trochę się
oczyścił z tych kilku płytkich zaskórników, które posiadam.
Sądzę, że jeśli miałabym kolejnym razem kupić maseczkę z
Lusha to pewnie wybiorę coś bardziej odżywczego i nawilżającego.
Mydełko Honey I washed the kids. Co mogę o nim powiedzieć? Naprawdę
super wydaje, pachniało obłędnie. Używałam go głównie do mycia rąk, bo nie
przesuszało mojej skóry, a przy okazji zapach zostawał na nich dość długo.
Gdyby stworzyli żel pod prysznic o tym zapachu byłabym kupiona po wsze czasy,
bo mydeł w kostce nie lubię!
Szampon Karma Komba.
Dla mnie strzał w dziesiątkę. Szampon dla włosów, które ciężko rozczesać,
kręconych, falowanych. Posiada olejki eteryczne z lawendy, paczuli i pomarańczy.
Włosy po nim są świetnie oczyszczone, a skóra mojej głowy nareszcie przestała
się być podrażniona. Uspokoił ją i wyciszył co skutkowało zmniejszeniem
wydzielania sebum. Włosy były po nim wyjątkowo lśniące i miękkie. Zdecydowany
faworyt.
Dla mnie ma jeszcze jeden duży plus: małą masę i objętość w
stosunku do wydajności. Sprawdził się idealnie przy moim podróżniczym trybie
życia. Małe pudełeczko nie waży prawie nic, a myłam nim włosy prawie dwa
miesiące!
Moje zdanie na temat kosmetyków Lush jest jedno: żałuję, że
nie ma ich jeszcze w Polsce. Bardzo się z nimi polubiłam, szampon wprost
pokochałam. Zaskakują swoją formą, kolorami i zastosowaniem naturalnych
składników. Prawie każdy z kosmetyków ma krótką datę ważności, a większość z
nich należy przechowywać w lodówce, ze względu na brak konserwantów i innych
ulepszaczy. Jednak wcale nie uważam, że są mi niezbędne i że nie mamy swoich sklepów,w których nie można by było dostać równie dobrych naturalnych kosmetyków. Warto szukać!
Czekam więc na Lusha w Polsce. Mam nadzieję, że sklepy będą
nie tylko w Warszawie.
Macie, lubicie kosmetyki Lusha?
Miłego weekendu!
ja na razie wstrzymuję się przed zakupem Lusha i czekam na sklep w Wawie :D mydełka wyglądają obłędnie :D
OdpowiedzUsuńPodobno otwarcie się opóźniło i jest przełożone na 2013. Szkoda, poczekamy. ;)
Usuńniestety nie znam tych kosmetyków, ale chętnie bym wypróbowała
OdpowiedzUsuńZ tego co wiem kosmetyki Lusha mają pojawić się w PL od przyszłego roku. :)
UsuńZaciekawiłaś mnie tym szamponem w kostce, wydaje się stworzony dla moich potrzeb :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj, może też go pokochasz. ;)
UsuńMuszę wypróbować tą maseczkę, bo miałam już na nią chęć kiedyś;)
OdpowiedzUsuńMiałam z Lush dwa szampony, byłam zadowolona i pewnie bym do nich wróciła, gdyby nie problem z dostępnością. :(
OdpowiedzUsuńkiedyś skuszę się na szampon w kostce dla samego wypróbowania tej formy :)
OdpowiedzUsuńJa zakochałam się chyba po części w formie. Chociaż swego czasu mój TŻ umył się nim cały, bo myślał, że to mydło. :P
Usuńzazdroszczę :) jeszcze nigdy ich nie miałam :)
OdpowiedzUsuńWarto zmaltretować znajomych o wysyłkę lub kiedy ktoś jest w UK w przy okazji o zakupy. :)
UsuńJak bylam w ich sklepie to nie wiedzialam nawet na co spojrzec...! ale ceny maja dosc wysokie, kilka rzeczy mnie zainteresowaloale wychodzily dosc drogo. ciekawi mnie szczegolnie ta pasta migdalowa do oczyszczania twarzy!
OdpowiedzUsuńAj tam, nie czekaj na lusha w Polsce tylko odwiedzaj wszelkie mydlarnie itp :)
OdpowiedzUsuńWiem, wiem. :) Chociaż do lusha na pewno sentyment pozostanie i chociaż dlatego do niego wrócę. ;)
UsuńCiesze sie Kochana ze kosmetyki przypadly ci do gustu:) W razie jakis zamowien pisz smailo;)
OdpowiedzUsuńMyślałam o tym nawet. :) Napiszę do Cię mejla! :)
UsuńZnając naszego poznańskiego pecha, jak otworzą sklepy Lush w Polsce, to u nas ani jednego nie będzie :P
OdpowiedzUsuńjakie to przyjemne dla oka ! :)
OdpowiedzUsuńKolory powalają. :)
Usuńulala - kawalki jagod!!! brzmi rewelacyjnie.:-))
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię! Tylko sama wiesz jak jest z dostępnością LUSH w PL więc nawet nie będę narzekać, bo ni ma sensu :D
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie używałam produktów tej firmy, chociaż wiele o nich słyszę i czytam na blogach :)
OdpowiedzUsuńschrupałabym!! ;)
OdpowiedzUsuńBył taki czas... kiedy chciałam ją puścić w świat, na szczęście w porę się opanowałam :P
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do So Sweet Blog Award: http://dailylifepleasures.blogspot.com/2012/10/tag-so-sweet-blog-award.html
OdpowiedzUsuńNie znam tej firmy, pierwsze słyszę, ale skusiłabym się na ich kosmetyki:))
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam serdecznie na KONKURS na moim blogu. Do wygrania dowolna para butów :))
Jak dobrze, że trafiłam na tego posta! Moja koleżanka leci za tydzień do Londynu. Czy jest coś godnego uwagi co można kupić w sklepie Lush? Bierze ona bagaż podręczny więc nie moze to byc zbyt duże :(
OdpowiedzUsuńNa pewno szampony w kostce, maseczki i peeling do twarzy Dark Angels. Tego ostatniego nie miałam, ale robi furorę na blogach. :)
Usuńpierwszy raz słyszę o tej marce, ale prezentuje się wyjątkowo ciekawie. Nazwy kosmetyków brzmią ciekawie :0
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię w TAGu http://dailylifepleasures.blogspot.com/2012/10/tag-moje-blogowe-sektety.html Może dzięki temu szybciej wrócisz :P
OdpowiedzUsuńLush jest boski, tego mydła nie miałam:)Sama teraz sięgnęłam po szampon w kostce Ultimate shine, a seanik używa moje dziecko co jakis czas:)
OdpowiedzUsuńMaska boska fakt.Ja uwielbiam ich peeling ocean salt
Wszyscy mają Lush`owy zawrót głowy, a ja nie wsiąknęłam tak w te kosmetyki! Muszę zdecydowanie pogłębić znajomość z nimi :-) Ale te mydełka są ahhhh boskie, tak śliczne na fotkach! <3 Pozdrawiam :-*
OdpowiedzUsuńwłaśnie dzisiaj kupiłam catastrophe.. :) wieczorem debiut :D jak chcesz jakas odżywaczą maseczkę to polecam oatfix i brazened honey :)
OdpowiedzUsuńJest coś interesującego w tych kosmetykach, ja jeszcze nie miałam okazji spróbować, może kiedyś:)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego nowego bloga http://lepoudrier.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńpłynną wersją Honey I Washed The Kids jest It's Raining Men :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
karma komba- opis pasuje do moich klaczków... wpawdzie sa absolutnie proste, ae trudno je rozczesac i przetłuszczaja sie...chyba sobie wpisze na moja wish liste;)
OdpowiedzUsuńNotka wnosi wiele świeżości do tematu, dobre spojrzenie.
OdpowiedzUsuńGratuluje całej strony i liczę, że cały czas będzie się rozwijała.
Dzieki!
my page: Usuwanie Zmarszczek
Z Lusha używałam do tej pory dwóch szamponów w kostce i taka forma bardzo mi się spodobała :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńżel lusha it's raining men pachnie jak honey i washed the kids :D
OdpowiedzUsuńDzięki za informację. :)
Usuń