niedziela, 27 października 2013

Ukojenie w żelu od Planeta Organica. Kochamy maski.


Skoro wicie już, że moja skóra bywa kapryśna i okropnie nadwrażliwa możecie dowiedzieć się o moich próbach walki z nią. Nie, zaraz, walczyć nie wolno, trzeba delikatnie. Wiecie to babcine „najpierw w pysk go, później miodem”. Moja cotygodniowa pielęgnacja ‘dodatkowa’ jak ją nazywam zawiera cały rytuał, który ma za zadanie pobudzić warstwy mojej skóry do regeneracji, ale też zedrzeć to co zbędne. Dlatego w mojej łazience prym wiodą peelingi enzymatyczne, delikatne, łagodzące maseczki i sera uspokajające. Oto jedno z moich przyjaciół, ostatnio używane dość często.

Planeta Organica, jest Wam pewnie znana. Organiczne kosmetyki rosyjskie były swego czasu dość popularne na blogach. Mnie oczarowały ich produkty do włosów, ale o tym innym razem.

Przy jednym z zamówień do koszyka wpadła również maseczka nawilżająca do skóry suchej i wrażliwej NORAWY  & BRAZIL ALGAL FACE MASK. Co brzmi co najmniej zachęcająco.



Co mówi nam o niej producent? (ze strony kalina-sklep.pl , cyrylicy nie umiem nawet przeczytać)
Ekstrakty i oleje bezpośrednio z Brazylii i Norwegii. natychmiastowe nawilżenie, skóry ,potężne działanie antyoksydacyjne, normalizacja poziomu nawilżenia skóry. Zawartość Białek, Aminokwasów, Węglowodanów i Witamin w morskich wodorostach jest dziesięciokrotnie większa niż w roślinach żyjących na ziemi .Czerwony Wodorost (Furcellaria Lumbricalis) zawiera unikatowe składniki, które pozwalają odwodnionej skórze przywrócić sprężystość i zachować wilgoć. Maska z wodorostów normalizuje gospodarkę wodną skóry, chroni komórki przed działaniem wolnych rodników. Amazoński wodny Orzech intensywnie nawilża skórę, odświeża i wyrównuje jej koloryt.
Obietnice nie są jakieś wygórowane i podoba mi się jej skład. Nie widzę tu żadnych chwytów marketingowych, skład jest prosty, ale nie krótki, ciekawy i bogaty, chociaż konsystencja maski jest żelowa.




Sami zobaczcie!
SKŁADNIKI:: Aqua enriched with Furcellaria Lumbricalis Extract, Bertholletia Excelsa Seed Oil, Ascophyllum Nodosum Extract, Digitata Extract* , Fucus Vesiculosus Extract, Kappaphycus Alvarezii Extract , Spirulina Maxima Extract, Chondrus Crispus Extract, ), Lauryl GlucosideN, Porphyra Yezoenzis Extract,  Hydroxypropyl GuarN, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Calendula Officinalis Oil, Curcuma Longa (Turmeric) Root Extract, Xanthan GumN, Amaranthus Cruentus Oil, Lavandula Officinalis Oil, Macadamia Terniolia Nut Oil*, Oenothera Biennis (Evening Primrose) Oil, Rosa Canina Seed Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Oil*,  Chamomilla Recutita Oil, Tocopheryl Acetate, Sodium Ascorbyl Palmitate, Panthenol, Retinyl Palmitate, Hydrolyzed Rice Protein, Camelia Sinensis Leaf Extract, Plantago Lanceolata Leaf Extract, ChlorophullN, BisabololNI, Sodium HyaluronateN, Benzyl AlcoholNI, Dehydroacetic Acid, Sodium BenzoatNI, Potassium SorbateNI, CaramelN.
(*)  SKŁADNIKI ORGANICZNE
(N)  SKŁADNIKI POCHODZENIA NATURALNEGO
(NI)  SKŁADNIKI IDENTYCZNE Z NATURALNYMI


Moja opinia.
Przy pierwszym kontakcie zachwyca mnie opakowanie. Proste, ciemne, ascetyczne? I zdecydowanie estetyczne i… ekskluzywne. Napis ‘Hand Made’ tylko pobudza moją chęć nałożenia ją na buzię. Naprawdę lubię takie zakręcane słoiczki. Wiem, ze są mniej higieniczne, ale łatwiej maskę wydobyć.
Po otwarciu pierwszy uderza mnie zapach. Ziołowy, odrobinę ostry, ale nie drażniący, z czasem zaczynam go lubić. Jestem nadwrażliwa na zapachy, a ten tutaj wcale mi nie przeszkadza, powiedziałabym nawet, że daje fajne uczucie rozluźnienia i chłodzenia. Tak, to chłodzenie, zawdzięczamy konsystencji żelowej i obecności alg. Jest niesamowicie przyjemne i łagodzi nie raz zaczerwienioną po peelingu skórę.
Skład jak mówiłam wcześniej zachwyca. Algi! I to kilka rodzajów. Aloes, nagietek, olej amarantusowy, olej macadamia, olej z wiesiołka, olej z dzikiej róży, olej jojoba, olejek rumiankowy, penthenol, hialuronian sodu! Mnie powalił.
Skóra po niej jest wygładzona, nawilżona i delikatnie napięta, ale nie wynika to z tego, że jest odwodniona, a raczej z powodu ściągnięcia opuchnięć. Idealna na skórę wrażliwa, zaczerwienioną, naczyniową… moją! Uwielbiam ją i będę uwielbiać.



Macie swoje ukochane maski?

Dusia

czwartek, 17 października 2013

Na poważnie. Łuszczyca.

Ostatnio nie mam czas ani możliwości malować paznokci, post o pielęgnacji się szykuje, ale jest kilka tematów z serii ‘skórnych’, które chciałabym jeszcze poruszyć. Ostatnio dość często spotykam się z problemami skórnymi, które o dziwo, dotykają dość dużej części społeczeństw. Trądzik różowaty, łuszczyca czy alergie skórne? Wszystkie z nich wywoływane są różnymi czynnikami, które zwykle niestety siedzą w nas samych. Nasz układ odpornościowy to zmyślny system, ale czasami zawodzi i buntuje się przeciwko nam.

Dlaczego o łuszczycy akurat? Bo wiedza społeczeństwa na temat tego problemu jest niestety bardzo uboga. Mylona jest ona z wieloma innymi chorobami, nawet z grzybicą. Ludzie sądzę, że jest zaraźliwa, a zmiany na skórze i we włosach wynikają z zaniedbania. Nic bardziej mylnego.

Może na początku kilka mądrych słów. 
Czym jest łuszczyca i z czego wynika?
Łuszczyca to inaczej parakeratoza, czyli zaburzenie rogowacenia polegająca na niepełnym cyklu tego procesu. To jakby nasza skóra przechodziła zbyt szybko przez cały ten proces, a jego końcowy wytwór nie jest zwykła łuską rogową. Cały obraz skóry w miejscu zapalnym się zmienia. W naskórku łuszczycowym jest 10 razy większa synteza DNA, 3 razy więcej podziałów komórkowych, które zachodzą 4 razy szybciej niż powinny.

Skąd się bierze?
Jej podłoża są tak różne jak jej objawy i osoby na nią chorujące. Zwykle w definicji podaje się, że łuszczyca jest uznawana za chorobę autoimmunologiczną uwarunkowaną genetycznie. Typ dziedziczenia łuszczycy jest złożony, wielogenowy. Oznacza to, że choroba może występować u wielu członków jednej rodziny, chociaż jej występowanie u rodziców wcale nie musi oznaczać, że zachorują również dzieci. Wieloletnie i wielokierunkowe badania udowodniły istotną rolę procesów autoimmunologicznych w rozwoju zmian chorobowych. Można powiedzieć, że układ immunologiczny zwraca się przeciwko własnym komórkom skóry.
Istnieją dwa typy łuszczycy. Typ I czyli tzw. ‘rodzinny’, który charakteryzuje się ujawnieniem przed 40r.ż., charakteryzują go częste nawroty i rozległe rozsiewy. Natomiast typ II pojawia się najczęściej po 40stce i ma łagodniejszy przebieg.

Wniosek jest jeden i bardzo ważny: Łuszczyca nie jest chorobą zakaźną!

Pierwsze objawy i czynniki nasilające chorobę.
Są nimi czerwonobrunatne lub lekko zaróżowione plamki pojawiające się na skórze, tylko nieznacznie wypukłe, pokryte srebrzystą lub srebrzystoszarą, nawarstwiającą się przesuszoną skórą, tzw. łuską. Zmiany te najczęściej pojawiają się na łokciach, kolanach, w okolicach kości krzyżowej, pośladków, na dłoniach, stopach oraz skórze głowy porośniętej włosami. Bardzo charakterystyczny jest też objaw pojawiający się na płytce paznokcia. Najpierw płytka staje się matowa, szara, popękana z charakterystycznymi zagłębieniami, może pojawić się też tzw. plamy olejowe, czyli żółtobrunatne zmiany pod płytką.
Postraszę Was trochę. Zdjęcia z atlasu dermatologicznego.





Łuszczyca występująca we włosach zdarza się równie często.



Czynniki wpływające na nasilenie choroby:
1. Dieta. Trzeba modyfikować ją tak aby zawierała jak najwięcej tłuszczy nienasycownych, typu OMEGA 3,6,9. Należy unikać mięsa wieprzowego, podrobów, czekolady, kawy, kakao, warzyw strączkowych, surowych jabłek, ostrych przypraw i octu!
2. Tryb życia. Stres to największy wróg osób z łuszczycą.
3. Używki. Alkohol, papierosy.
4. Uszkodzenia mechaniczne skóry, które wywołują zwykle fale i nowe ogniska zapalne.
5. Opalanie i nie mowa tutaj o zdrowej dawce promieni słonecznych, które skórze łuszczycowej pomagają!
6. Nieodpowiednia pielęgnacja. I tu zaczyna się temat rzeka.

Nie będę się rozwodzić nad metodami leczenia łuszczycy, o tym opowie każdy dermatolog, z którym będziecie mieć do czynienia. Moją domeną jest pielęgnacja, więc zróbmy krótki przegląd kosmetyków dla skór łuszczycowych i tych jak najbardziej odpowiednich.
Czego powinniśmy unikać?
Na pewno substancji drażniących i wysuszających skórę, tak samo jak środków silnie działających. Odpada w składzie alkohol (nawet w składzie perfum), kwasy owocowe, retinol, drobinki ścierające i konserwanty.
Skórę po zdjęciu łuski (mogą do tego służyć preparaty na bazie kawasu salicylowego czy mocznika) należy traktować delikatnie i z umiarem. Najważniejsze jest jej nawilżenie i natłuszczenie. Sprzymierzeńcami będą
- mocznik o stężeniu powyżej 10%, ale tylko pod kontrolą lekarza,
 -emolienty na bazie parafiny, które zapobiegną utracie wody,
- kwas hialuronowy,
- dziegcie, które mają właściwości zapobiegające proliferacji i przeciwzapalne
- ichtiol, który łagodzi podrażnienia i zmniejsza świąd,
- olejki, może być prawie każdy, począwszy od oliwy z oliwek, skończywszy na oliwce bambino
- allantoina, zadziała łagodząco i gojąco
- masło shea, masło kakaowe, ładnie natłuszcza i regeneruje
- Glycocol, który ma działania przeciwświądowe
- wosk pszczeli, odbudowuje płaszcz hydro-lipidowy, co zapewnia skórze ochronę
Jest jeszcze jedna istotna rzecz. Nie zapominajcie o częstej zmianie gąbki, lub w ogóle o niej zapomnijcie! Może uszkadzać skórę, a w jej wnętrzu często gromadzą się chorobotwórcze bakterie.

Może teraz o bazie kosmetyków, które przeznaczone są typowo dla skór z łuszczycą, ale też tych, które według mnie nadają się do jej pielęgnacji.

Nie sposób w tym przypadku nie wspomnieć o serii kosmetyków marki Pharmaceris z literką P. Ta firma dba o skóry z różnymi problemami, nawet te po radioterapii, za co dla nich mam dużego plusa. Dzięki Eriski!
Tutaj znajdziemy nie tylko pielęgnację do twarzy i ciała, ale też preparaty myjące. Wszystkie, z wyjątkiem kremu do ciała, mają względnie neutralny zapach i są przystępne w stosowaniu. Żel do mycia ciała i głowy, świetnie koi swędzącą skórę głowy i przede wszystkim nie zwiększa przetłuszczania włosów. Tak, sama próbowałam. J
Zawierają jasny ichtiol, duże ilości składników nawilżających, łagodzących i natłuszczających.

Kolejnymi na tapecie są balneokosmetyki z Buska- Zdroju, do których należy żel borowinowo- solankowy, Buski żel siarczkowy, maski siarczkowej do pielęgnacji ciała oraz żel siarczkowy do kąpieli i aromaterapii. Ich dostępność jest za to bardzo mała, ale słyszałam na ich temat dobre opinie.

Warto spróbować też kosmetyków typowo aptecznych. Wymienię kilka linii i marek, które nie są przeznaczone bezpośrednio dla skór łuszczycowych, ale są równie łagodne i polecane.
- Avene Trixera, krem zmiękczający do skóry bardzo suchej oraz zmiękczająca emulsja do kąpieli,
- SVR, Topialyse. Kosmetyki z wyciągiem z ogórecznika, witaminą E oraz odkażającym kwasem mlekowym,
- Bioderma Atoderm. Krem emolientowy oraz łagodzący podrażnienia,
- Iwostin, Skóra odwodniona
- La Roche-Posay Hydraphase, balsam natłuszczający
- Oilatum, emulsja i płyn do kąpieli leczniczej
- Emolium, emulsja do kąpieli, oliwka do ciała z lipidami, krem specjalny, krem barierowy

Trochę się tego uzbierało, jednak nie chciałem podchodzić do tematu pobieżnie. Starałam się czytać składy kosmetyków i pytać osoby chore na AZS czy łuszczycę o opinię na ich temat by zebrać dla Was taką bazę.
Proszę też o to żebyście nie były obojętne na wszelkie zmiany występujące na waszej skórze. Lepiej udać się do dermatologa niż próbować samoleczenia. 

Jeśli przetrwałyście ten artykuł jesteście wielkie, ja sama "męczyłam" się nad nim kilka tygodni. I teraz mam pytanie.
Chcecie więcej takich wywodów?

Do napisania!

Dusia
- See more at: http://blogujteraz.blogspot.com/2013/02/jak-wstawic-wysuwany-like-box.html#sthash.ZurATCOE.dpuf